2010.11.04// M. Grygier
Targi SEMA to impreza tuningowa, mimo to pomiędzy wielkimi koncernami i całą masą tunerów przebijają się także mali, niezależni producenci, jak marka Vortex.
Vortex Motors z Seattle zaprezentował samochód, dla którego jeszcze chyba nie wymyślono nazwy. Podobnie jak inne tego typu konstrukcje, Vortex F1 jest mały, pozbawiony tradycyjnego nadwozia oraz piekielnie szybki, mimo niewielkiej mocy.
Vortex F1
Ariel Atom i KTM X-Bow muszą uważać bo nadciąga Vortex F1! Jego moc pochodzi z 2-litrowego silnika Ecotec od GM. To rzędowy silnik o czterech cylindrach wspomagany turbodoładowaniem. W podstawowej wersji F1 Turn Key, samochód osiąga moc 290 KM.
W bardziej radykalnych wersjach Ultimate, Vortex będzie posiadał moc 330, a nawet 360 KM! To wiele, biorąc pod uwagę niską masę własną wynboszącą około 600 kg. Oprócz większej mocy, odmiany te otrzymają wzmocnione układy hamulcowe i sekwencyjną skrzynię biegów.
Vortex F1
Pierwsza setka wskakuje na budzik w 2,7 sekundy, a 1/4 mili pokonuje się w 10,5 sekundy! Auto wyposażono w 17-calowe lekkie felgi aluminiowe, na które nałożono ogumienie w rozmiarze 270/40 R-17 z przodu oraz aż 315/35 R-17 z tyłu. Konstrukcja została wykonana z aluminium, a w wersji Ultimate z włókna węglowego.
To wszystko zawarto w bardzo atrakcyjnym wyglądzie. Vortex będzie oferowany już za 50 tysięcy dolarów. Tyle trzeba zapłacić za wersję podstawową. Odmiana Ultimate z mocniejszym silnikiem to koszt 70 tysięcy dolarów. Na koniec wiadomość dla ekologów. Powstanie wersja napędzana wyłącznie silnikami elektrycznymi.