2010.08.02// A. Łukasiewicz
Bryczka, którą Wam prezentujemy warta jest 320’000 dolarów. Za takie pieniądze możecie kupić supersportowe auta spod znaku Ferrari czy Lamborghini. Tymczasem chodzi o "zwykłego" Chevroleta Camaro. No taki zwykły to on nie jest...
Przeszło ono ekstremalny tuning, który objął praktycznie wszystkie elementy auta - poczynając od karoserii, poprzez silnik, zawieszenie, hamulce na detalach wnętrza skończywszy. Wszystko po to, aby wcielić niecodzienny pomysł niecodziennego własciciela z Kanady – Serge Leger’a.

Chevrolet Camaro wart więcej...

...niż Ferrari czy Lamborghini?

Czemu nie!
Silnik, który wyposażony został w dwa intercoolery dostarcza nieprawdopodobne 1400 KM oraz 1220 Nm momentu obrotowego w sprzężeniu ze skrzynią 4l80e z chłodnicą oleju włącznie. Co na to osławiony Veyron? Stoi w kącie i szlocha...
Auto zostało stworzone z myślą o startach w wyścigach na ćwierć mili (stąd ten charakterystyczny spojler), ale w odróżnieniu od większości rywali jest pojazdem nadającym się do normalnej jazdy, z luksusowym wnętrzem pokrytym czerwoną, włoską skórą, rozsądnymi wzmocnieniami na styl klatki bezpieczeństwa. Nie zabrakło nawet znakomitego systemu audio, który rozgościł sie również w bagażniku.
Moc dostarczana przez niemal 1500 KM przenoszona jest na tylne „walce” firmy Strutt o rozmiarze 24x15 cali. Zresztą z przodu też nie mniej spektakularnie, bo 22x10 z gumami Pirelli P Zero. Aby je upchać niezbędne okazało się przerobienie podwozia wraz z modyfikacjami błotników, przy którym wykorzystano m.in. elementy karbonowe. Włókno węglowe posłużyło także na masce i klapie bagażnika.
Pomimo tak ekstremalnych modyfikacji, karoseria wciąż modele seryjne za wyjątkiem przerośniętych felg, olbrzymiego skrzydła, innej atrapy chłodnicy oraz dyskretnego lakieru „czarna wiśnia” z palety PPG z grafitowymi pasami! Co bardziej spostrzegawcze oko dostrzeże jeszcze boczny wydech ukryty w tylnych błotnikach, a także brak świateł obrysowych…
Na modyfikacjach spędzono ponad 3800 roboczych godzin. Przyznacie jednak, że warto było. Efekt końcowy zapiera dech w piersiach.