2010.06.10// B. Zachaś
Polacy coraz częściej zamieniają auto na motor. Magia dwóch kółek widoczna jest głównie w okresie letnim, kiedy na ulice wyjeżdżają starzy wyjadacze oraz ci zieloni wielbiciele motorów. W Polsce motocykl to wciąż zielony "Ninja" i "Bandit" Suzuki. Ten drugi przeszedł w końcu gruntowny facelift i być może przestanie nam być niedobrze na widok kolejnego naked'a Suzuki na ulicy.
Suzuki Bandit
1255 ccm i 98 KM
Napędzany potężnym silnikiem DOHC o pojemności 1255cc, chłodzonym cieczą wystąpi w dwóch wersjach 1250 i 1250A. Dodatkowa literka "A" oznacza jednoślad wyposażony w system ABS. Silnik wyposażony jest dodatkowo w elektroniczny system kierowania przepustnicą i wtrysków paliwa. 98 KM przy 7500 obr/min i aż 108Nm momentu obrotowego dostępnego od 3700obr/min zapowiada całkiem sporo frajdy z jazdy.
Najistotniejsze jest jednak zerwanie z dotychczasowym, nudnym, wizerunkiem. Nazwa "Bandit" powinna zobowiązywać, a nie tylko dumnie spoczywać na bocznej osłonie. Tym razem bandyta znacznie lepiej i zadziorniej wygląda, ponoć znacznie lepiej jeździ. Jednak czy te wszystkie zmiany, dobry napęd i w sumie dosyć atrakcyjna cena 33 tysiące złotych za nowy model wystarczy, żeby zerwać brzydką łatę, jaką przykleili mu motocykliści?
To okaże się zapewne dopiero na pierwszych zlotach, zjazdach i innych imprezach moto, kiedy przy odpowiednim poziomie alkoholu nawet najbardziej skryci motocykliści wyjawiają swoje zróżnicowane opinie. Ja, choć zachłysnąłem się pierwszym wrażeniem, chyba nadal nie uwierzę w sukces Suzuki Bandit. Dla mnie to będzie wciąż Opel Calibra świata jednośladów. No cóż, niektórych skojarzeń nie da się chyba zatrzeć ot tak po prostu.